czwartek, 15 września 2011

Dzień drugi.

Po przymiarkach nadszedł czas na zmierzenie się z rzeczywistością, czyli układanie teakowych klepek na "żywy" klej. Pisałam już, że początek był dość emocjonujący dla nas obojga, ale po przełamaniu pierwsych lodów musimy przyznać, że układanie poszło stosunkowo gładko. Zaznaczam, że jest to nasz pierwszy kontakt z egzotycznym parkietem "ever" i jako kompletni laicy w tej dziedzinie możemy powiedzieć, że nie taki diabeł straszny i wszystko jest dla ludzi, a nawet nieskromnie przyznać, że całkiem nam to wyszło;) Okazuje się, że najważniejsze to zadbać o stabilne, sztywne i gładkie (!) podłoże. U nas były to płyty OSB ułożone na stropie drewnianym, wzmocionym poprzenymi deskami:



W każdym artykule wynalezionym w necie przeczytacie, że różnice w wysokości podłoża i wszelkie nierówności nie mogą być większe niż parę milimetrów - w praktyce - już milimetrowa różnica jest trudna do wyrównania, ponieważ klej nakłada się naprawdę cienką warstwą. Trudniej znaleźć informację o tym, że w przypadku podłoża z płyt OSB należy koniecznie przed rozpoczęciem klejenia powierzchnię zeszlifować i zmatowić! A to z uwagi na szczególny sposób impregnacji owych płyt w procesie produkcyjnym. Dlatego Luby odpalił naszą niezastąpioną Metabo i papierkiem 60 przeleciał podłogę w kilka minut. Nie chodzi o zeszlifowanie kilkumilimetrowej warstwy, ale o wyrównanie łączeń i zdarcie zewnętrznej warstwy impregnatu. Potem już czysta przyjemność. Z praktycznych wskazówek - przydał się cały kartonik lateksowych rękawiczek. Klej jest wyjątkowo paskudny - ma konsystencję roztopionego sera,nie trzeba się wyjątkowo starać by ubrudzić nim siebie i wszystko wokół. Rękawiczki zmieniane co chwilę naprawdę pomogły. Zadanie w sumie przypominało układanie puzzli:)



A na koniec trochę akrobacji;) Tym razem naprawdę cieszyliśmy się, że łazienka ma tylko 2,2 x 2 m:) zależało nam na złapaniu kątów, więc siłą rzeczy musieliśmy rozpocząć wbrew zasadom dyktowanym przez zdrowy rozsądek (czyt. DO drzwi, a nie OD drzwi).

Jeśli chodzi o chemię - wszystkie specyfiki, które kupiliśmy są marki BONA: Klej dwuskładnikowy R 778; preparat do zmieszania z najdrobniejszym pyłem po cyklinowaniu i wypełnienia spoin Mix Fil Plus; olej z dodatkiem wosku - wosk lepiej zabezpieczać ma drewno przed wilgocią a dokładniej przed powstawaniem plam po rozchlapanej wodzie (czy się sprawdzi okaże się już niedługo:)) Carl's Hard Wax Oil; na koniec kupiliśmy też dedykowane mydło do czyszczenia podłogi Carl's Cleaner Soap. Na razie używaliśmy tylko kleju. Nie pachnie intensywnie, właściwie nie pachnie wogóle, rozrabia się go normalnie niewielkim mieszadłem, najlepiej niedużymi porcjami, bo mimo stosunkowo długiego czasu plastyczności, czas biegnie szybko, a klej po dwóch godzinach tężeje tak, że nie da się z nim pracować. Na drugi dzień klepki jeśli dadzą się oderwać, to tylko z kwałkiem płyty:)
Jutro ciąg dalszy:) Życzę spokojnej nocy!

2 komentarze:

  1. gratuluję zacięcia! i tradycyjnie już kibicuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy jestem ile kosztował Was parkiet? Czy korzystaliście przy tym z jakiś kalkulatorów kosztów parkietu?

    OdpowiedzUsuń