Czas ucieka. Upały szczęśliwie się skończyły, a w nas wstąpił jeszcze nowszy, jeszcze bardziej bojowy Duch Walki. Efekty pracy cieszą, poprzednie pomysły ustępują miejsca nowym - lepszym, przysparzając - szeroko pojętym - "nam" dodatkowej pracy:)
Wycekolowana jest już niemalże cała sypialnia - zostało tylko wykończenie okna, konstrukcja pod półko-półściankę i pas przy podłodze, którędy będą przebiegały rurki grzejników. Instalację elektryczną w sypialni można uznać za ukończoną. Doczekała się nawet inauguracji i wreszcie mamy w tym pokoju działające górne światło! Prawdziwy luksus!
Na prawo do kuchni, na lewo do pokoju przyszłego przychówku.
Po piecu została już tylko dziura w podłodze, ale i to do czasu. Te cztery deski prawdopodobnie trzeba będzie wymienić, ponieważ są znacznie "wydeptane". Perspektywa ta budzi we mnie jednak niepokój, czy "nowość" i "nieskazitelność" dosztukowanych desek nie będzie zbyt rażąca. Sprawa zostaje więc póki co otwarta, czekając na ostateczny werdykt Pana Cykliniarza i mój rzecz jasna:)
Czynimy też przygotowania pod cekolowwanie tymczasowej "ziemi niczyjej" czyli pokoju naszego przyszłego przychówku - do niedawna bastionu czystości w naszej zakurzonej, zagruzowanej nieruchomości. Pierwszego uszczerbku forteca ta doznała przy okazji demoLtażu pieca. Po weekendzie można już powiedzieć, że dosłownie - legła w gruzach:)
Przy okazji odkryliśmy cudowne belkowanie trochę na kształt muru pruskiego. Nie zważając na rosnącą ilość pomarańczowych kokonów, fragment postanowiliśmy odsłonić. Swoją drogą zaciekawiło nas, że ostatnio w okolicznych marketach budowlanych worki na gruz stały się towarem co najmniej deficytowym...;) Zastanawiające...
Tym tajemniczym akcentem żegnam się, życząc Wszystkim Wam spokojnego wieczoru i udanego tygodnia!