wtorek, 17 sierpnia 2010

Zakupy.

Dni mijają, choć kart w kalendarzu nie ubywa. To za przyczyną mojej chronicznej sklerozy i małżonka braku znajomości problemu:) Otarłszy łzy - pokrzepieni przez blogowych towarzyszy niedoli nabraliśmy nowej ochoty do pracy. A co jeszcze poprawia humor prawie tak dobrze jak komentarze innych Blogerów? No? Oczywiście ZAKUPY! Szczególnie te dokonywane przez internet. Bo po pierwsze primo: nie trzeba biegać po sklepach, tracić czasu w korkach, kolejkach i na bieganie między super-hipermarketowymi alejkami. Po drugie primo: wydawanie środków finansowych drogą przelewową nie boli tak bardzo jak wyjmowanie portretów władców z portfela w realu. I po trzecie primo: istnieją większe szanse na znalezienie oferty naprawdę konkurencyjnej.
Tak więc dziś staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami baterii nie-bidetowej firmy TRES, zaoszczędziwszy przy okazji 14o zł (zawsze to przyjemniej pomyśleć ile się zaoszczędziło, wybierając tańszą ofertę, niż ile się faktycznie wydało;)) Sposób zabezpieczenia i opakowania tego chromowanego cacka wprawił mnie w oszołomienie.


Najbardziej urzekła mnie plastikowa forma chroniąca korpus baterii podczas remontu. Do rzeczy. Bateria Tres 1.34.123 - podtynkowa (łudzimy się nadzieją, że poradzimy sobie sami z montażem) będzie zamontowana w najbliższym sąsiedztwie wc i jest moim wymarzonym łazienkowym gadżetem, odkąd pamiętam. 

Ale to nie wszystko! Do końca tygodnia spodziewamy się dostawy grzejników, o których pisałam jakiś czas temu. Z uwagi na niezwykłą okazję wynikającą z czyszczenia stanów magazynowych szarpnęliśmy się od razu na sztuk pięć. Jak tylko dojadą, będziemy chwalić publicznie sklep, z którego zamówiliśmy łącznie 75 stylowych żeberek - na razie cierpliwie czekamy.
Na polu bitwy poległa też, choć nie bez walki wiekowa CELMA - (nie)nasze mieszadło. Ten przykry incydent nie tylko zdruzgotał Lubemu całe popołudnie pracy, czyniąc udrękę z cekolowania sufitu, ale też zmusił do zakupu nowej wiertarki jednorazowego użytku, której szlachetnego imienia nawet nie znam...
Poza tym prace trwają, podobnie jak nieład, nieporządek, bałagan, rozgardiasz i wszechobecna demolka. Cekolowanie pokoju przychówku dobiegło końca, nadszedł czas na salon i burze (brak ogonka nieprzypadkowy) mózgów związane z rozplanowaniem gniazdek elektrycznych, internetowych, telewizyjnych i wszelkich innych cudaków. W chwili obecnej planowanie "pstryczków" i decydowanie czy zamontujemy "ściemniacze", czy elektryczne (!?) żaluzje, albo dopasowywanie wysokości gniazdka pod TV (którego nie mamy i na razie nie planujemy) do wysokości stolika kawowego wydaje mi się nieco absurdalne, a jednak potem będzie ZA PÓŹNO.
Powstała tajemnicza pitagorejska konstrukcja kryjąca izolację cieplną i maskująca ścienny brzuszek. Zabezpieczona siatką, zaprawą tynkarską GOLDBAND albo ROTBAND i warstwą cekolu - pękać nie powinna. Teraz na pomysł czekają skosy w "salonie". Okazało się, że mają odchyłkę ładnych kilkanaście centymetrów, czyli raczej nie do "nadłożenia". Pomysł dotychczasowy - styropian+klej.
A i jeszcze miało miejsce drugie bombardowanie z okazji skuwania tynku z belki w salonie.
Na tym postanowiliśmy jednak skończyć. Wyleczyliśmy się z pomysłu odsłaniania cegieł na cztero- i półmetrowej ścianie graniczącej z pokojem, w którym mieszka pianino:)
Na tym na razie kończę. Idę obmierzyć ile miejsca potrzebuje okrągły stół i cztery krzesła - planujemy lampy sufitowe. I zaraz biegniemy dłubać dalej w naszej ruinie.
Wszelkie podpowiedzi i pomysły dotyczące oświetlenia pokoju mile widziane.
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru wszystkim podglądaczom. Dziś szczególnie tym niekomentującym!
papa

6 komentarzy:

  1. Ależ Wam zazdroszczę!!! Co Wy biedactwa poczniecie bez zwalin pyłu gruzu trzciny czy czego tam jeszcze:)

    OdpowiedzUsuń
  2. hehe, chyba sobie zostawimy jakiś worek na pamiątkę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sorry Maura, upupił mnie Twój dowcip:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej TV to już wiszące, więc peszel w ścianie, żeby kable wepchnąć, albo bruzda, potem zacekolujesz:) Aaa... przychówek pewnie też będzie pragnął tego dziwnego okna na świat;)

    OdpowiedzUsuń
  5. tak jest. nie inaczej. wszystkie kabelki zostają w ścianach pochowane... dlatego mierzyliśmy w "salonie" wysokość stolika kawowego i inne absurdy! przychówek na razie jest wielką niewiadomą, więc niemożliwe cokolwiek zaplanować... tylko gniazdka zostają.

    OdpowiedzUsuń