sobota, 21 sierpnia 2010

Na Nich można liczyć.

Chronologicznie:
Sąsiad. Niektórych to słowo przyprawia o gęsią skórkę. Nas nie. W dzień kiedy pisałam poprzedniego posta odwiedziła nas sąsiadka w celu oddania pod opiekę starego biurka. Mebelek, choć wątpliwej urody, służy dzielnie od tegoż wieczoru za przydasia, drabinkę, blat roboczy i koziołki, a niewykluczone że sprawdzi się również w roli tymczasowej szafki kuchennej! Przy okazji zaadoptowaliśmy pewien fotelik z lat 60' porzucony na stryszku, któremu niestety zapomniałam zrobić zdjęć. Mamy też w karneciku umówiony taniec z pewną tajemniczą komodą... Ciężko powiedzieć o niej coś więcej, ale skłamałabym twierdząc, że nie jestem podekscytowana... Najchętniej od razu poleciałabym na strych i wywlokła grata, ale trzeba niestety uzbroić się w cierpliwość...
Przyjaciel. Przyjaciela poznaje się... gdy ma się do zdjęcia groźnie wyglądającą koronę z pieca. Korona okazała się zawstydzająco lekka i mało krucha. Przyjaciel zawstydzająco ofiarny i niezawodny. Z tym większym zapałem dziękujemy i przyznajemy iż jesteśmy gotowi przyjąć z godnością wszelkie szyderstwa i żarty, na które niewątpliwie zasłużyliśmy;)
Rodzic. Na rodzica można liczyć zawsze, szczególnie wtedy, gdy chce się usłyszeć co się robi źle, co powinno się poprawić, a co się już nieodwracalnie spartaczyło:) Tym bardziej cieszy nas, że z każdą inspekcją zachwyt nad naszą ruiną w oczach rodzicieli rośnie:) Nie możemy się doczekać, kiedy wreszcie będziemy mogli się odwdzięczyć zaproszeniem na obiad...

No dobra, a zwierz domowy? Zwierz wyraźnie nie podziela naszego remontowego entuzjazmu...

Do rzeczy! 
W piątek, 20. sierpnia rozpoczęliśmy wielkie odliczanie. W ciągu 65 dni mamy uzyskać pozwolenie na budowę z Wydziału Budownictwa Starostwa Powiatowego. Podsumowując procedura objęła:
- opinię kominiarza nt. możliwości, sposobu oraz miejsca podłączenia i rodzaju pieca gazowego. Przypominam że będzie to piec dwufunkcujny z zamkniętą komorą spalania, firmy Termet - Mini Max Dynamic Turbo. Nakazano nam wykonanie osobnego wyprowadzenia spalin rurą (kwasoodporną) przez dach, powyżej poziomu istniejącego komina;
- zgłoszenie i zgoda gazowni;
- uchwaloną zgodę wspólnoty mieszkaniowej, do której należymy; ponieważ inwestycja zakłada ingerencję w konstrukcję dachu, potrzebujemy zgody pozostałych mieszkańców (przyjęcie uchwały przez ponad 50% głosów), czyli pielgrzymka po sąsiadach:);
- projekt instalacji gazowej w czterech egzemplarzach wykonany przez uprawnionego Pana Inżyniera;
- podanie o wydanie pozwolenia na budowę w Wydziale (Oddziale?) Budownictwa w naszym Starostwie Powiatowym. Jeśli ktoś planuje podobną ścieżkę - radzę zabrać ze sobą koniecznie akt notarialny, żeby oszczędzić sobie biegania.

Tymczasem w mieszkaniu...
Pitagorejska konstrukcja w pełnej krasie, a z lewej strony w kadr wkradły się gniazdka i "ryrka" z kablem antenowym.

Odrapany skos w "salonie", odsłonięta belka pod sufitem i częściowo zdemontowana framuga - ostatni fragment jaki został do opalenia. Skos lekko odbiega od... właściwie ciężko to jakoś określić, sami zobaczcie:)


A to już zdjęcie archiwalne! Sufit jest cały otynkowany, lampa zdjęta. No i cztero- i pół deski podłogowe, jeszcze brudne i zaniedbane, ale już niedługo... Miejsca na prowadzenie kabli przygotowane. Niestety, kabla ZNOWU nam zabrakło! Do tej pory zmieściliśmy pod tynkiem ponad 200 metrów! W najbliższym czasie będziemy kompletować osprzęt do naszej domowej rozdzielni, więc dodajemy go do listy zakupowej.


Na koniec chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami z papierem ściernym. Wydawałoby się sprawa prosta - bez dylematów - wystarczy wybrać "na oko" stosowną gramaturę i już! Na moje framugi wybrałam 80-tki - i jak się okazało słusznie, kiedy zaczęłam czytać różne porady i wskazówki okazało się, że to najwłaściwszy wybór. Nie spodziewałam się jednak, że papiery ścierne mogą być MARKOWE lub NIE... A jednak! Odkrycia tego dokonaliśmy przypadkowo czy raczej przymusowo. Po pierwszej framudze, kiedy zobaczyliśmy jakie mam "zużycie" cyfry trochę nas przeraziły i postanowiliśmy kolejny raz przeszukać allegro. Za radą Rodziciela wybraliśmy gruboskórnego nosorożca - czyli papier firmy INDASA (proszę zapamiętajcie tą nazwę wszyscy Szlifujący, Odnawiający i Restaurujący!) Przyjechało 100 m.b. Co się okazało? Na podobny odcinek zużyłam jakieś 10 razy (!) mniej papieru! Jestem w szoku. Nie bez znaczenia jest też fakt, że papier kosztował połowę mniej od poprzedniego. (w razie czego służę namiarami na sprawdzonego sprzedawcę) Oczywiście jeśli macie własne sprawdzone "marki" chętnie je wypróbuję!

Hm. Luby przetacza się przez mieszkanie niczym huragan. Nie nadążam z opisami, jednak nie chcę nikogo zanudzić! Wkrótce ciąg dalszy sprawozdania. 
Tymczasem życzę Wam cudownej niedzieli!

2 komentarze:

  1. OOO - to my byśmy poprosili o namiary na sprzedawcę, bo do oszlifowania została jeszcze cała ściana w kuchni, pół pokoju i cała łazienka...

    OdpowiedzUsuń
  2. przyjaciel mnie rozbawił:) a co to reszty to zgadzam sie w 100% Nasi rodzice tez zawsze maja "coś" do powiedzenia:)))

    OdpowiedzUsuń