Miasto powoli zasypia, ja zas korzystając z uroków nocnego dyżuru postanowiłam, zajadając się miętowymi czekoladkami i popijając owocową herbatką, wreszcie uaktualnić bloga - oby bylo spokojnie. Długo z tym zwlekałam, ale teraz przynajmniej mamy się czym pochwalić - tak sądzę;)
A więc (i proszę mi nie mówić, że od "więc" ani tym bardziej od "A" nie rozpoczyna się zdań;) ) Luby zamienił się w prawdziwego bohatera i niczym rasowy Spiderman buduje sieć w całym mieszkaniu - kabli - rzecz jasna:) Jak dotąd jego ofiarą padła kuchnia oraz przedpokój, ale i w sypialni widać pewne slady urzędowania... Działalnosć ta zaowocowała zagadkowym zniknięciem prądu w naszym mieszkaniu oraz dwukrotnym u sąsiadki. Pierwsza zagadka znalzla rozwiązanie dopiero dnia następnego, a bylo nim wysadzenie naszych korków na korytarzu. Drugie zajscie mialo miejsce podczas nie do końca udanych prób zidentyfikowania i wyłączenia tychże:)
kuchnia:
przedpokój:
sypialnia:
Serce pęka z dumy na ten widok jak po przejsciu tajfunu;) Stary, fajczący się, czarny pajączek podsufitowy został wreszcie rozpracowany i unicestwiony, a w jego miejscu zamieszkał zupełnie nowy, pyszniący się karminem tasmy izolacyjnej i smukłą linią prawdziwej kostki elektrycznej;) Tynk podczas rzeźbienia szczelin na kable grzecznie odpada pod najmniejszym uderzeniem KILOFKA i z gracją uderza o podłogę dostarczając nowych doznań akustycznych naszym wdzięcznym sąsiadom. Podobnie jak wiecznie włączona opalarka, przy pomocy której Luby czyscił kilkuwarstwową lamperię w kuchni, a ja futryny.
Miłej nocki!
Och, ależ postępy. Elektryczna sieć imponująca. My w poniedziałek wymieniamy podłogę w kuchni i instalujemy nową kuchenkę. Już nie będę musiała patrzeć na sraczkowate linoleum!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że urlop mieliście udany.
Pozdrowienia!
Wzruszający widok. Taki...nieobcy:)
OdpowiedzUsuńByle do przodu a u Was ciągły postęp!:)
OdpowiedzUsuńJakieś "dejawu" mi się włączyło :0.Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńJuż się zaczęłam zastanawiać ostatnio co się u Was dzieje, że taka długa cisza :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że prace idą do przodu :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Najważniejsze, że do przodu. Dobrze idzie :-) Czekam na kolejne odcinki.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się klimat na Twoim blogu, będę zaglądała częściej:) Może zechcesz wymienić się linkami? Twój link już u mnie jest:) pozdrawiam, Aneta:)
OdpowiedzUsuń:) dobrze że po dłuższej nieobecności prace idą do przodu:) ja jeszcze niedawno narzekałam na remont starych wnętrz:( a raczej na na czas i szybkość z jaką musieliśmy się uwijać, a teraz szykuje mi się kolejna wielka przemiana:) tym razem CEL jest tak doszczętnie zniszczony, że musimy chyba zacząć od małej demolirki i postawienia wszystkiego na nowo:) pozdrawiam Was serdecznie!
OdpowiedzUsuńKrzepiący widok:) Nie jestem osamotniona :) Mieszkanie na piasku to dla mnie betka;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i cieszę się, że do Was trafiłam.
Życzę udanego weekendu!